"Młodzi duchem" zwiedzają Kazimierz Dolny
Z końcem wakacji (20 - 22 sierpień) ,,Młodzi duchem” udali się na, co prawda krótką - dwudniową, ale niezwykle odprężającą i pozwalającą choć na chwilę zapomnieć o zmartwieniach i życiu codziennym wycieczkę. W tym roku zwiedzali Kazimierz Dolny i okolice.
Seniorzy mieli okazję pozwiedzać urokliwe, stare kamieniczki, malowniczy rynek, romantyczne zakątki i zielone wzgórza będące znakiem rozpoznawczym tego niezwykle atrakcyjnego turystycznie miasteczka. Jako, ze wybrali się do tzw. "perełki polskiego renesansu” zwiedzili m.in.:
- rynek – wybrukowany, renesansowy plac otaczany kamienicami wzniesionymi w XVI i XVII w., z których największą uwagę przykuwają bogato zdobione, bliźniacze kamienice Przybyłów; w jego centrum z kolei wznosi się studnia z czarnym, drewnianym daszkiem
- kościół Farny – świątynia która skrywa w sobie prawdziwy skarb, a mianowicie jedne z najstarszych organów w Polsce
- Góra Trzech Krzyży – to właśnie z tego miejsca roztacza się najpiękniejsza panorama, a ustawione na szczycie krzyże mają upamiętniać epidemię cholery, która nawiedziła miasto
- zamek, a właściwie jego ruiny – został wzniesiony na polecenia Kazimierza Wielkiego w XIV w. aby chronić przed najazdami tatarskim
- basztę z XIII w. - część zabudowań zamkowych
- Korzeniowy Dół – wąwóz lessowy z rosnącymi na skarpie drzewami z poskręcanymi korzeniami, służył jako droga umożliwiająca transport towarów; spacer zajmuje 20 min., ale warto poświęcić na to swój czas
Seniory podczas wycieczki wiele zwiedzili, podziwiali piękne pejzaże, odpoczęli, ale poznali też smak tradycji kulinarnych na Lubelszczyźnie, gdzie kuchnia jest dość urozmaicona. Obowiązkowym przysmakiem podczas wizyty w miasteczku jest kogut maślany – wypiekany na miejscu symbol Kazimierza. Można go kupić na każdym miejscu, a wiąże się z nim legenda ,,O kogucie z Kazimierza co diabła przechytrzył”. Kogut jest atrakcją jednakże kuchnia regionalna to także cebularze robione już przed wojną przez kazimierskich Żydów, kulebiaki, bajgle, pierogi gotowane bądź smażone, miody oraz tradycyjne kazimierskie piwo.
,,Młodzi duchem” wybierają się na krótkie wycieczki, ale wybierają miejsca niezwykłe, gdyż spędzenie chociażby dwóch dni wśród zielonych wzgórz i artystycznej atmosfery wpływa pozytywnie na każdego człowieka, pozwala na tę chwilę oderwać się od codzienności, zapomnieć o przykrościach.
O KOGUCIE Z KAZIMIERZA CO DIABŁA PRZECHYTRZYŁ
Dawno, dawno temu, gdy na Wietrznej Górze rósł wielki, dębowy las, mieszkańcy Kazimierza Dolnego odprawiali na jego skraju pradawne, pogańskie rytuały i palili ogniska. Pewnej nocy nad lasem przelatywał diabeł i bardzo mu się spodobały płonące ogniska. Kiedy nastał świt, zobaczył piękno całej krainy i postanowił osiedlić się w Kazimierzu na dłużej. Zamieszkał w jamie wąwozu, wśród starych, rozłożystych dębów. Miasteczko zaludniało się się coraz bardziej i diabłu bardzo się podobało, że miał coraz więcej osób do kuszenia. Kiedy w pobliżu wąwozu wybudowano klasztor, postanowił przenieść się do zamkowej fosy. Pewnego razu czart zobaczył w Kazimierzu koguta. Był piękny, dorodny i wydawał się wielce szczęśliwy, więc diabeł postanowił go zjeść. Kogut okazał się tak doskonały w smaku, że od tamtej pory żywił się tylko tymi ptakami. Najbardziej lubił czarne z okazałymi, czerwonymi grzebieniami, ale nie gardził też innymi. Wszystkie koguty w okolicy znalazły się w wielkim niebezpieczeństwie. W końcu został tylko jeden, jedyny kogut. Był stary i bardzo mądry. Aby ocalić życie postanowił przechytrzyć diabła i ukrył się wraz z piękną kurą w przygotowanej wcześniej kryjówce. Diabeł użył całej swojej mocy, aby odnaleźć ptaka. Na nic się jednak zdał jego gniew i determinacja. Nieoczekiwanie z pomocą pośpieszyli kogutowi zakonnicy. Poświęcili diabelską norę i wszystko wokół. Gdy czart wrócił z poszukiwań nie mógł znieść zapachu święconej wody i uciekł w popłochu. Ocalony kogut wyszedł z ukrycia i dumnie spacerował ulicami miasteczka.